Kiedy w 2017 roku spłonął drewniany kościół w Białymstoku na Syberii Maria Markisz załamała ręce. Takiego kościoła już nie będzie… – westchnęła ze łzami w oczach urodzona w 1926 roku kobieta. Trzy lata później dotykała z czułością – pomarszczonymi jak rodzynki dłońmi – sosnowej bryły nowej, odbudowanej świątyni. Piękny jest… – mówiła ze wzruszeniem. 12 czerwca 2021 budynek został poświęcony.
Syberia. Mała polska wioska Białystok. W 2017 roku płonie kościół pw. św. Antoniego z Padwy z 1908 roku. Po trzech latach powraca, jak feniks. Właśnie został konsekrowany.
Kościół był pierwszym budynkiem we wsi. Stanął w 1908 roku w centralnym miejscu, na pagórku. Otoczony był cedrami. Budowany przez tych, którzy od końca XIX wieku przybywali dobrowolnie z zachodnich ziem ówczesnego Królestwa Polskiego do syberyjskiej części Imperium Rosyjskiego.
Kilkanaście rodzin polskich osadników wyruszyło wtedy na Syberię w poszukiwaniu lepszego losu. Chleba i ziemi. To był czas wielkich migracji. Jedni ruszali do Ameryki, a inni szukali szczęścia w oddalonych rejonach rosyjskiego, carskiego giganta.
Około 180 km od Tomska, przybywający tam Polacy założyli wioskę. Z czasem nadali jej nazwę Białystok (Belostok). Kościół pw. św. Antoniego z Padwy, budowany rękoma przesiedleńców stał się niemym świadkiem historii małej, polskiej społeczności w głębi Syberii.

Syberia a Białystok
Historia syberyjskiego Białegostoku, choć nieoczywista i u wielu wywołująca zdziwienie, jest jakby obrazem, soczewką, w której odbijają się skomplikowane losy Polaków związanych z tymi dalekimi stronami.
Całą tę historię w ciszy obserwował budynek kościoła. Widział jak ludzie chcą nawet na Syberii być blisko wiary ojców i tożsamości przodków. W domowej rozmowie nasza przewodniczka Maria Markisz wspomina mamę. Pamiętam co raz z mamą chodziłam w kościół, to narodu było dużo. Po prawej stronie mużyki siedzieli, po lewej stronie baby siedzieli. Wot jak tylko mużyki naczynają, baby podchwatują. Modlili się (sic!).
Syberyjski Białystok od 1898 roku rozwija się prężnie. Jest jedną z 69 wiosek założonych na wschodzie Imperium przez nierosyjskie społeczności. Jego nazwa stanowi nawiązanie do podlaskiego Białegostoku. W XIX wieku to polskie miasto było dynamicznym centrum przemysłowym na trasie Warszawa-Petersburg.
Według spisu powszechnego z 1916 roku osadę zamieszkiwało blisko 100 rodzin, czyli mniej więcej ponad 500 osób.
Czarne chmury pojawiają się nad Białymstokiem w czasie pierwszej wojny światowej, gdy rozpoczął się pobór młodych mężczyzn na front. W zawierusze kościół trwa.
Zobacz także podcasty na www.KolorowePtaki.com:
- Tomasz Bonek o skarbach i legendach Dolnego Śląska. Czy mumia Cheopsa ukryta jest pod Ślężą? [PODCAST]
- Urodzona w Polsce Izraelka: “To nie jest wojna z Arabami, ale z Hamasem” [WIDEO]
- Stanisław Lem. Fantasta i naczelny ateista Polski. O twórczości Lema z prof. Stanisławem Beresiem [PODCAST]
- Gruzja: Dzień niepodległości w KolorowePtaki.com [PODCAST]
Wybudowana z datków mieszkańców świątynia, w atmosferze drobnej, przyjaznej rywalizacji z pobliską wioską Maliczewką założoną przez Łotyszy, pełni funkcje sakralne przez około 20 lat. Kłopoty jednak zaczynają się znacznie wcześniej. Wraz z dojściem do władzy bolszewików.
Już w 1921 roku rozstrzelany zostaje ksiądz opiekujący się świątynią. Kolejny duchowny zostaje wydalony, a część sprzętów z kościoła zostaje zarekwirowana. Ostatnie śluby i msza święta to rok 1929. Później budynek jest nieczynny.
Mieszkańcy są zastraszani, nakładane są nowe podatki. Modlitwy przenoszą więc potajemnie do domów. Kościół z czasem rozgrabiono, przedmioty użytkowe wykorzystano ponownie do innych celów. Kilku odważnych starało się ratować ikony. Rodzina Marii Markisz ukryła jedną z nich w oparciu fotela.

Syberia: Wielki Terror
W latach 1937-1937 budynek staje się świadkiem największej tragedii Białegostoku. Cieniem położyła się ona nad dalszymi losami wioski. Okres Wielkiego Terroru, wielkiej czystki, bezpośrednio dotyka mieszkańców. Mężczyźni w wieku 16-60 lat, około 100 osób zostaje zabranych z domów. Większość rozstrzelono. Ciała zakopano w Kołpaszewskim Jarze nad rzeką Ob. W 1979 roku obrywa się podmywany wodą brzeg i do Obu trafiają szczątki zabitych z bezimiennej mogiły. Pływające po rzece zwłoki władze obciążają żelazem, aby zataić zbrodnię.
Kościół św. Antoniego z Padwy oficjalnie zamknięto w 1940 roku i zamieniono go na magazyn zboża. To paradoksalnie uratowało go przed ostatecznym zniszczeniem. Porządna, duża bryła stanowiła doskonałe pomieszczenie użytkowe. W tym czasie płoną lub są rozbierane inne kościółki na Syberii.
Po wojnie budynek zmodyfikowano, zmniejszając go i ściągając ozdoby. Został klubem wiejskim, miejscem na tańce, spotkania, czy inne wydarzenia. Pełnił też rolę kina. – Zrobili klub z tego kościoła – mówi Markisz, robiąc znak krzyża jednocześnie – jak na, my wrogami byli, my nic nie panimali. My w klub chodzili, tańcowali tam i proszę Boga teraz żeby prostil nam nasze, co my nagrzeszyli, bo my nie znali, co my robimy.
Po latach budynek po prostu porzucono. Stał i niszczał, jak niepotrzebna stodoła. Mieszkańcy osady, szczególnie młodzi, marzyli o prawdziwym klubie, ładnym i murowanym. Taki pojawił się w latach 80. Fortunnie nowy klub, brak zainteresowania ze strony władzy starym kościołem, a także odwilż polityczna w Rosji – wszystko to stanowiło szansę dla rekultywacji świątyni.
Polska społeczność, zbierając się od dekad potajemnie w domach, modląc się przy zasłoniętych oknach w ciemności, wspominając zamordowanych, postanowiła wykorzystać moment. Zwróciła się do lokalnych władz i podjęła próbę odzyskania porzuconego budynku, a następnie przywrócenia sakralnych funkcji. Ostatecznie się udało. Zdewastowana bryła stała się ponownie własnością parafii. Jest końcówka XX wieku. To już lata 90.
Białostocka społeczność pisze list z prośbą o wsparcie do rodaków w Polsce. My, mieszkańcy syberyjskiego Białegostoku zwracamy się do ludzi dobrej woli z prośbą o pomoc w odbudowie zniszczonego kościoła… – czytamy w liście zachowanym w archiwum Piotra Hlebowicza. To on apel białostocczan rozpropagował wtedy w całej Polsce. Na liście podpisanych pod apelem, jako pierwsza widnieje sygnatura naszej rozmówczyni – Marii Markisz.

W Białymstoku na Syberii
Budynek zostaje rozebrany, drewno poskładane. Mieszkańcy wyznaczają nowe miejsce dla kościoła. Pierwotnie stojący w miejscu centralnym, przez lata usunął się jakby na ubocze. Teraz znów trafia na maleńkie wzgórze. Z daleka można dostrzec kopułę nowo powstającej dzwonnicy.
W 1998 roku następuje długo oczekiwane poświęcenie odrestaurowanego kościoła. Jest mniejszy od zbudowanego przez osiedleńców w 1908 roku. Nie ma już tylu zdobień co kiedyś. Ma jednak coś z dawnego ducha – drewniane bele, które ciosali mieszkańcy wioski na początku ubiegłego stulecia. Mimo zawirowań historii znów stoi w centrum wioski.




Babuszki przychodzą tu. Modlą się po swojemu. Po rosyjsku tylko w większej grupie. Zazwyczaj szeptają pod nosem po polsku. Dzieci z kolei mają miejsce spotkań, wakacyjnych obozów, warsztatów. Od czasu do czasu do wioski przyjeżdżają goście z Polski poszukujący własnych lub czyichś śladów na Syberii.
Choć w wiosce coraz rzadziej wybrzmiewa polska mowa, tradycja wciąż trwa. Jeszcze kilka lat od odwilży, do wioski przyjeżdżał nauczyciel języka polskiego. Była szkoła, w której dzieci uczyły się podstaw języka przodków. Z biegiem jednak czasu nauczyciel został odwołany i język polski można tylko czasem usłyszeć w rozmowie z tzw. babuszkami.
Babuszki
Babuszki, bo to one niosą w swojej pamięci historię wioski. Pamięć o tym, co było dawno temu. To ostatni świadkowie, którzy znajdą opowieści tych, którzy na Syberię przybywali dobrowolnie.
Kiedy ja pojawiam się w wiosce w 2014 roku, po prostu się w niej zatapiam. Za każdym razem wyjeżdżam z kieszeniami pełnymi cukierków, które wciskają mi starsze kobiety na do widzenia. Rozmawiam, one snują opowieści. Czasem też drżącymi rękoma otwierają polskie modlitewniki, przywiezione do wioski na przełomie minionych wieków.
Pod pomnikiem w centrum wioski, poświęconym ofiarom reżimu bolszewickiego, kobiety do dziś modlą się za swoich dziadków, ojców i braci. Dziś w wiosce działa jeden sklep. Jest piekarnia. Nieopodal miała powstać ferma bydła, jako szansa dla bezrobotnych mieszkańców. Tu nadal główną żywicielką – tak jak i sto lat wcześniej – jest ziemia. Dla przyjezdnych to Dolina Issy, idylla. Dla mieszkańców – syberyjskie życie i codzienność.
Spalony polski kościół na Syberii
Rytm życia małej wioski zakłócił pożar sprzed czterech lat. W nocy z 18 na 19 kwietnia 2017 roku. Płonie ten sam kościół, który oparł się wcześniejszym zawirowaniom historii. Obrosła legendą i wspomnieniami budowla była bezsilna wobec zwykłego zwarcia. W kilka godzin zamienia się w popiół. I to dzień po Wielkiej Nocy. Dzień po mszy. Ja podchodziła tuda, na drugi dzień, zapłakała…. Tak szkoda, ile lat stojał….Oj szkoda, oj szkoda… – wspomina Maria Markisz.
Zniknęły omodlone przez przodków ściany, jak mówią mieszkańcy Białegostoku. Zostały tylko ceglane fundamenty, żelazny krzyż z dzwonnicy i fragment dzwonu z napisem Dziewica Maryja. Ogień nie tknął stojącej obok świątyni figury Maryi.


Zbiórka i odbudowa. Pomaga cały świat
Zbiórka na odbudowę polskiego kościoła w Białymstoku była ruchem serca. Wyrazem więzi z małą, syberyjską społecznością o polskich korzeniach.
Zaangażowały się w nią różne społeczności. Polacy, w tym Polonia i obcokrajowcy, ale także mieszkańcy m.in.: Rosji, USA, Wielkiej Brytanii, czy Kanady.
Po zebraniu funduszy o. Krzysztof Korolczuk SJ z parafii w Tomsku, pod której skrzydłami był Białystok, rozpoczął prace nad projektem. Kolejna już, tym razem po pożarze, odbudowa kościoła św. Antoniego z Padwy w Białymstoku na Syberii, ostatecznie rozpoczęła się wiosną 2019 roku. Trzeba było poczekać aż ziemia odmarznie po zimie.
Latem Maria Markisz przydreptała powoli na zgliszcza, na mszę pod powstający kościół. Podeszła wtedy do stojącej na kamiennych fundamentach, drewnianej budowli i dotknęła sosnowe belki. Poszła powolutku, muskając je z namaszczeniem.
Mówi krótko: Piękny jest. I idzie dalej.
W ciągu niecałego roku wykonano wiele. Pierwotnie na czerwiec 2020 roku zaplanowano poświęcenie. Zapowiedzieli się na nie wówczas goście z zagranicy. W tym oczywiście z Polski. Pandemia pokrzyżowała te plany.

Konsekracja wreszcie jednak nastąpiła. 12 czerwca 2021 roku. Z opóźnieniem. Bez licznej delegacji z Polski, ale za to przy pięknej pogodzie i z wieloma gośćmi z okolicy. Polskę reprezentował konsul generalny z Irkucka – Krzysztof Świderek.
Obecny kościół zbudowali wspólnie Polacy i Rosjanie, ale także katolicy i prawosławni. Budowę wsparli wierzący, ale też niewierzący. Dzięki temu dziś skromny znów stoi w wiosce. Wieżyczka z dzwonem ponownie wynurza się nad horyzont.
Poświęcenie kościoła w syberyjskim Białymstoku w czerwcu 2021 roku jest jednym z najważniejszych, jeśli nie najważniejszym wydarzeniem we współczesnej historii małej, polskiej osady na Syberii. Być może jest nawet dla części mieszkańców ostatnim…
[Zbiórkę funduszy na odbudowę kościoła zainicjowała i zorganizowała Agnieszka Kaniewska, autorka tesktu; budową kierował o. Krzysztof Korolczuk SJ]





