#miłośćsilniejszaniżstrach – Nawalny w oczach Rosjan

Rosja, Aleksiej Navalny

Rosja, 14 lutego. W wielu miastach, od Władywostoku po Kaliningrad odbył się fleszmob pod hasłem „Miłość jest silniejsza niż strach”. Punktualnie o 20:00 zwolennicy opozycjonisty Aleksieja Nawalnego zaświecili tysiące latarek i telefonów. Po raz pierwszy nie było masowych aresztowań, bo od 17 stycznia zatrzymano ponad 11 400 Rosjan.

  • Nawalny nie jest jedyną ofiarą Putina. Wśród otrutych i zmarłych są m.in.: Anna Politkowska – niezależna dziennikarka, Aleksander Litwinienko – były oficer wywiadu, Siergiej Skripal – rosyjsko-brytyjski agent i jego córka Julia.
  • Kiedy Nawalny został zatrzymany, protesty wybuchły w 125 miastach Rosji. Manifestanci rzucali w mundurowych śnieżkami. Zatrzymano 4000 osób, w tym 49 dziennikarzy.
  • W dniu skazania na kolonię karną, Nawalny w sądzie, na szybie oddzielającej go od reszty sali, narysował dla swojej żony Julii serce. Ten gest stał się symboliczny – wywołał akcję: #любовьсильнеестраха.
  • Poniżej znajdziecie również kilka autentycznych rozmów z Rosjanami z Petersburga, Krasnojarska, Ufy, Tomska i Chabarowska. Co sądzą o Nawalnym i Putinie?

Od połowy stycznia przez Rosję przechodzi fala protestów w obronie Aleksieja Nawalnego, rosyjskiego polityka, opozycjonisty. Nawalny, z zawodu prawnik, od lat tropi korupcyjne działania władz. Jego Fundacja Walki z Korupcją, co jakiś czas obnaża szemrane interesy najwyższych urzędników państwowych. Wieloletnie kłopoty Nawalnego z władzą, wynikające z wytykania Kremlowi nieprawidłowości sprawiają, że jest on uważany za wroga numer jeden Putina.

Jego niedawne, kolejne zatrzymanie, proces, który stał się farsą, a także rosnące niezadowolenie społeczeństwa sprawiły, że na ulice rosyjskich miast wyszła ogromna ilość ludzi. Szacuje się, że protesty, jakie miały miejsce pod koniec stycznia i na początku lutego są jednymi z największych od dekady.

Skąd taka zmiana w społeczeństwie, które do tej pory protestowało cicho i demonstrowało na jednoosobowych pikietach?

Niedawno światło dzienne ujrzał film „Pałac Putina”, przygotowany przez ekipę opozycjonisty. Opowiada o rezydencji Vladimira Putina nad Morzem Czarnym, wartej ok. 5 mld złotych.

14 lutego 2021 roku film ma 112 mln wyświetleń. Po trzech tygodniach od publikacji. Poza tym Kreml w swojej walce z tymi, którzy mogą zagrozić obecnej władzy, sięgnął po raz kolejny po drastyczny środek – broń chemiczną.

Zobacz cały film „Pałac Putina”, który nakręcił Aleksiej Nawalny:

Kiedy władza się boi, sięga po drastyczne środki

Aleksiej Nawalny, depczący władzy po piętach, rozbudowujący w Rosji struktury swojej organizacji do walki z korupcją, 20 sierpnia 2020 roku został otruty substancją nowiczok – trucizną opracowaną z laboratoriach ZSRR, która nieodwracalnie poraża system nerwowy.

Feralnego dnia, podczas lotu z Tomska do Moskwy Nawalnemu zrobiło się na tyle słabo, że trafił do szpitala w Omsku, gdzie stwierdzono zatrucie. Dwa dni później, 22 sierpnia przetransportowano, będącego w śpiączce polityka do Berlina. Tam rząd niemiecki potwierdził rodzaj środka trującego.

Śledztwo przeprowadzane przez dziennikarzy z Bellingcat, The Insider i CNN wykazało, że polityk był od 2017 monitorowany przez grupę funkcjonariuszy FSB z wykształceniem medycznym i co najmniej trzykrotnie próbowano go otruć.  Nawalny nie jest pierwszą ofiarą Kremla.

Wśród otrutych krytyków władzy, którzy zapłacili życiem za to są m.in.: Anna Politkowska – niezależna dziennikarka „Nowej Gaziety”; Aleksander Litwinienko – były oficer wywiadu; Siergiej Skripal – rosyjsko-brytyjski agent i jego córka Julia. Uratować udało się Władimira Kara-Mursę (dwukrotnie), współpracownika zamordowanego Borysa Niemcowa oraz Piotra Werziłowa, wydawcę portalu internetowego „MediaZona” i członka punkowej grupy Pussy Riot.

Tak Putin odpowiada na zarzuty z filmu, który zrealizował Nawalny:

Czytaj także: Maria Tulżankowa: “Co potrafisz zrobić na rozkaz?”

Nawalny został wybudzony ze śpiączki i przeszedł rehabilitację. Na początku 2021 wiadomo było, że po odzyskaniu sił zamierza wrócić do Rosji. Była to jego odpowiedź na wszczęcie przeciwko niemu sprawy karnej dotyczącej „Yves Rocher”.

Federalna Służba Więzienna zażądała zamiany wyroku w zawieszeniu, który miał Nawalny na wyrok realny. Wynikało to z jego niewywiązania się z  nakazu pojawiania się na kontroli, jako osoba skazana warunkowo.

W tzw. sprawie „Yves Rocher”, w 2014 roku sąd uznał Aleksieja Nawalnego i jego brata Olega winnych oszustw finansowych. Pierwszy otrzymał karę w zawieszeniu, drugi trafił do kolonii karnej. W 2017 Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że Aleksiej i Oleg Nawalni zostali pokrzywdzeni przez rosyjskie władze, które złamały wobec nich szereg artykułów Europejskiej konwencji praw człowieka i nakazał wypłatę odszkodowania.

Przybycie Nawalnego do Moskwy było wielką operacją ze strony struktur siłowych. Aleksiej Nawalny i jego żona byli już w samolocie, kiedy przekierowano ich na inne lotnisko, by polityk nie mógł spotkać się z oczekującymi go sympatykami. Zamiast powitania, opozycjonista został zatrzymany. Tego dnia miały też miejsce pierwsze aresztowania jego zwolenników.

Protesty w Rosji po publikacji filmu o nadużyciach Miedwiediewa w 2017 r.:

Ponad 11 400 zatrzymanych i proces

Kilka dni później, w co najmniej 125 miastach Rosji wybuchły masowe protesty w obronie Nawalnego.

Według danych OVD-Info, organizacji zajmującej się monitoringiem represji w Rosji i pomocą represjonowanym, tego dnia zatrzymano ponad 4000 osób, w tym 49 dziennikarzy. Policja i OMON w wielu miejscach zachowywała się brutalnie. Jedną z broni, jaką stosowali protestujący, było zasypywanie funkcjonariuszy śnieżkami.

Co ciekawe, zatrzymania w związku z demonstracjami miały miejsce także kilka dni wcześniej. W oparciu o założenia „planów udziału lub organizacji akcji”.

OVD-Info oceniło, że działania władz miały najbardziej zakrojoną skalę i zakres rażących naruszeń prawa do wolności zgromadzeń w najnowszej historii Rosji.  Druga akcja protestu o wolność dla Nawalnego przyniosła jeszcze więcej aresztowań – ponad 5754 w 87 miastach. Rannych zostało co najmniej 93 dziennikarzy. Podczas obydwu manifestacji struktury siłowe zachowywały się brutalnie.

2 lutego Aleksiej Nawalny zasiadł na ławie oskarżonych. Sąd zamienił warunkowy wyrok i skazał opozycjonistę na 2 lata i 8 miesięcy kolonii karnej. Odjęto niemal roczny okres odbytego tymczasowego aresztu domowego.

Tego dnia centra Moskwy i Petersburga (najaktywniejszych miast) zostały zablokowane. Po ogłoszeniu wyroku doszło do spontanicznych manifestów. Zatrzymano co najmniej półtora tysiąca osób. Działania struktur siłowych tego dnia były bezprecedensowe: bito pałkami policyjnymi dziennikarzy i pokojowo protestujących, zatrzymanych torturowano w furgonetkach więziennych i przetrzymywano ich na zimnie, w kilkuosobowych celach przetrzymywano kilkadziesiąt osób.

Czytaj także: Zagraniczny obserwator torturowany na Białorusi

Po tych wydarzeniach Leonid Volkov, szef sztabów Nawalnego, ogłosił, że w najbliższym czasie mitingów nie będzie, kolejne będą na wiosnę.

Aleksiej Nawalny po ogłoszeniu wyroku skazującego:

#miłośćsilniejszaodstrachu (#любовьсильнеестраха)

Mimo to, na 14 lutego sztab Nawalnego ogłosił akcję „Miłość silniejsza niż strach” i wezwał Rosjan, aby wyszli na ulice z podniesionymi światełkami, w geście protestu przeciw represjom politycznym.

Równo o 20:00 czasu lokalnego, w kolejnych miastach od Władywostoku po Kaliningrad, zaświeciły się latarki i telefony. Zdjęcia z #miłośćsilniejszaodstrachu obiegły internet i stały się głównym tematem rosyjskich mediów. Tym razem, w przeciwieństwie do poprzednich akcji poparcia dla Nawalnego, obyło się bez masowych aresztowań. Do zatrzymań doszło w czterech miastach. Wg informacji od OVD-Info, na 22:15 czasu moskiewskiego dotknęły one 19 osób.

Skąd miłość na protestach? Można powiedzieć, że nieświadomie sam Nawalny podsunął ten pomysł. W dniu ogłoszenia wyroku, w sądzie na szybie oddzielającej go jako oskarżonego od reszty sali, narysował dla swojej żony Julii serce. Ten gest stał się symboliczny.

Czytaj także: Białoruska rewolucja i jej twarze

Protesty w regionach oczami Rosjan

Sergiej Belinin – prawnik. Petersburg

Jadąc na manifestację 23 stycznia nie spodziewałem się niczego nadzwyczajnego. Uczestniczę w różnych protestach w Petersburgu od 2012 roku. Mamy tutaj swoją określoną praktykę.  Niewielka grupa ludzi (zazwyczaj 1000-3000) zbiera się w określonym miejscu, które jest już wcześniej odgrodzone przez policję, prewencję i OMON. Potem wszyscy się wzajemnie popychają i rozpraszają. Tym razem się pomyliłem.

Plac Senacki, gdzie miało odbyć się zgromadzenie, rzeczywiście okazał się szczelnie odgrodzony i początkowo nic nie zapowiadało niespodzianek. Z czasem jednak okazało się, że ludzi było tak dużo, że nie miało sensu ich powstrzymywanie. Policja zaczęła się wycofywać, protestujący ręcznie demontowali barykady i ostatecznie zajęli plac. Dalej wydarzenia rozwijały się chaotycznie.

Kolumna protestujących ruszyła z Placu Senackiego w kierunku ulicy Gorochowaja i Newskiego Prospektu. Ze względu na dużą liczbę osób, marsz zaczął zajmować jezdnię. To było powodem starć z policją i zatrzymań. Policja starała się zepchnąć tłum na chodniki i to ona pierwsza zaczęła stosować przemoc bez ostrzeżenia. Ze strony protestujących nie zauważyłem żadnych prowokacji. Do zatrzymań zaczęło dochodzić po dotarciu kolumny na Newski Prospekt i dalej na Marsowe Pole.

Policja zachowywała się bardzo brutalnie zarówno w stosunku do obywateli, jak i przedstawicieli prasy. Biła zatrzymanych pałkami i ciągnęła po ziemi do furgonetek. Niestety taki widok, taka brutalność wobec pokojowo nastawionych demonstrantów nie jest dla mnie niczym nowym. Ludzi było dużo więcej niż na poprzednich demonstracjach. W powietrzu wisiały pytania o korupcję, o prawdziwe powody zatrzymania Nawalnego. Ludzie chcieli odpowiedzi.

Hasła o ustąpieniu Putina i wolnej Rosji są już tradycyjną. Sytuacja w mieście była bardzo nerwowa. Gubernator najwyraźniej przestraszył się gniewu Putina, bo 31 stycznia oraz 06 lutego centrum miasta zostało całkowicie zablokowane przez policję: barykady z pługów śnieżnych, zakaz ruchu pojazdów publicznych i prywatnych, zakaz ruchu pieszego, zamknięte stacje metra. To było tak, jakbyśmy byli w stanie wojennym! To się nigdy wcześniej nie zdarzyło. Moim zdaniem to po raz kolejny pokazuje, jak bardzo władze są przestraszone i jak bardzo boją się dopuścić do protestów na dużą skalę w mieście.

Aleksandra * tożsamość znana redakcji, pracowniczka korporacji. Krasnojarsk

Syberia tradycyjnie nie jest najbardziej aktywnym regionem pod kątem protestów. Powodem jest odległość od stolicy i warunki pogodowe. 23 stycznia był mroźny do -22C. Wg szacunków policji na ulice Krasnojarska wyszło 800 osób, co nie jest dużo jak na milionowe miasto. Jednak według miejscowego sztabu Nawalnego w różnych momentach w różnych miejscach mogło być nawet 3 tys. osób. Aresztowania były ciężkie jak na miejscowe standardy; ludzi wciągano do policyjnych furgonetek, w tym dziennikarzy. Nikogo nie bito.

31 stycznia w Krasnojarsku było zimniej do -30C, akcja była mniej liczna – do 500 osób (oficjalna liczba to 240). Niemniej jednak miasto stało się „sławne” i znalazło się w pierwszej trójce w kraju pod względem liczby aresztowań – 194 osoby. Jedno z najbardziej znanych zdjęć z tego dnia protestów zostało zrobione przed Wielką Salą Koncertową – ludzie stojący w ciasnym pierścieniu otoczeni przez policjantów. To był taki „korytarz zatrzymań” – ludzi wsadzano do zwykłych autobusów i przewożono na posterunki policji w odległych częściach miasta.

Można powiedzieć, że poziom protestów w Krasnojarsku był dość wysoki, na wiece poszło więcej ludzi niż w poprzednich latach.

Zobacz inne nagrania, jakie zrealizował Aleksiej Nawalny:

Kristina Abramicheva, członkini Rady Praw Człowieka Republiki Baszkorstwanu. Ufa

W dniach 23 i 31 stycznia na ulice Ufy (stolicy Baszkirii) wyszła ogromna liczba ludzi, przekraczając najśmielsze oczekiwania analityków. Nasz region nigdy nie był uważany za region protestu; demonstracje antyputinowskie ostatni raz widziano w 2011 roku, po wyborach, i przyciągnęły one mniej niż sto osób. Żadne inne wydarzenia w kraju ani w mieście nie wywołały gwałtownych reakcji. Według różnych szacunków pojawiło się od 5 do 7 tysięcy osób i wyprzedziliśmy naszych najbliższych dużych sąsiadów: Kazań i Jekaterynburg.

23 marca kilku prominentnych aktywistów z centrali Nawalnego (jednej z najsilniejszych w kraju) zostało prewencyjnie zatrzymanych przed rozpoczęciem wiecu, 31 marca władze podjęły poważniejsze działania. Protestującym nie udało się podejść pod Biały Dom, jak to miało miejsce tydzień wcześniej, i zostali rozbici przez oddziały OMON-u w Parku Lenina. W sumie, według danych Rady Praw Człowieka Republiki Baszkorstwanu, zatrzymano około 200 osób, w tym 17 nieletnich.

Policja w Ufie zatrzymała między innymi osoby starsze w nieuzasadnionych, surowych aresztach. Według świadków, byli tam różni prowokatorzy, ludzie w maskach liliowych (charakterystycznych dla kibiców miejscowego klubu piłkarskiego), operacyjni w cywilu z prawem do zatrzymania.

Wśród haseł i innych symboli widoczne były rosyjskie flagi, plakaty „My tu jesteśmy władzą”, okrzyki przeciwko lokalnym władzom i bombardowanie policji śnieżkami. Przed zatrzymaniem liderzy sztabu Nawalnego prowadzili pokojowy protest (podkreślając jego pokojowy charakter); po ich aresztowaniu inicjatywę przejęli lokalni eko-polityczni aktywiści z „Respubliki” (również uwięzieni na okres od 5 do 16 dni) – z bardziej radykalnymi apelami. 4 lutego dziennikarz „Echo Moskwy” w Ufie został ukarany grzywną za przebywanie w policyjnej furgonetce bez maski.

Larisa Muravieva, dziennikarka. Tomsk

Na wiecu poparcia dla Nawalnego 23 stycznia pojawiło się około trzech tysięcy osób. Ten protest był jednym z największych w ostatnich latach. Podczas marszu wzdłuż ulicy Lenina ludzie skandowali hasła: „Putin to złodziej”, „Precz z pałacami”, „Wolność”. Wśród protestujących było dużo studentów, ludzi w średnim wieku i starsze pokolenie. Niektórzy z nich mówili, że wyszli na ulicę nie z powodu Nawalnego, ale dlatego, że są niezadowoleni z tego, co dzieje się w kraju.

W szczególności na plakatach można było zobaczyć: „Przywróćcie Rosji prawo i konstytucję!”, „Artykuł 305 kodeksu karnego w akcji!”, „Czy nie rozumiesz, że żyjemy jak świnie i umieramy jak świnie, tylko dlatego, że jesteśmy dla siebie NICZYM (z filmu „Głupiec”).

Kilka osób zamiast plakatów niosło szczotki do toalet. Należy zauważyć, że policja zachowała się właściwie, ostrzegając protestujących o nielegalności zgromadzenia już na początku jego trwania. Po zakończeniu manifestacji zatrzymano organizatorów – przedstawicieli sztabu Nawalnego, deputowanych miejskich, Ksenię Fadejewą i Andrieja Fatejewa.

Manifestacja 31 stycznia w temperaturze -27°C, przyciągnęła mniej osób – według różnych źródeł od kilkuset do 1000 osób.  Organy ścigania wysłały na plac Lenina, gdzie odbywał się wiec, kilka jednostek sprzętu specjalnego, w tym dwie ciężarówki do przewozu trawy. Wiec odbył się w sposób pokojowy. Ludzie skandowali: „Putin to złodziej”, „Wolność dla Aleksieja Nawalnego”, „Pokojowy wiec to nie przestępstwo” i „Rosja będzie wolna”.

W porównaniu z innymi miastami, oba protesty w Tomsku były spokojne i cywilizowane. Z drugiej strony, modus operandi lokalnych organów ścigania był daleki od ideału. Po wiecu poparcia dla Nawalnego 31 stycznia dowiedzieliśmy się, że jacyś ludzie w cywilu, przedstawiający się jako dziennikarze naszej stacji, zbierali informacje o uczestnikach, a następnie sporządzali na nich donosy za udział w nielegalnym zgromadzeniu.

Evgenij Motlochow – dziennikarz. Chabarowsk

Chabarowsk jest zmęczony protestami. Protesty poparcia dla naszego aresztowanego gubernatora Furgała odbywają się tu codziennie od 11 lipca. Ale na początku były to dziesiątki tysięcy ludzi w soboty i setki w dni powszednie. Do 16 stycznia około 50 osób pojawiło się manifestacjach, w dni powszedni już tylko 5 czy 6.

Wezwanie ekipy Nawalnego znów podsyciło protest. W sobotę 23 stycznia pojawiło się około tysiąca osób. Nastrój był bojowy i dość wesoły. Ludzie byli blokowani na placu przez OMON (policję w ciężkim sprzęcie, co zdarzyło się tylko raz podczas wszystkich poprzednich wieców, kiedy rozstawili namioty (10 października 2020). Ludzie wyszli aby poprzeć Furgała i Nawalnego.

Następnie w małych grupach opuścili plac i w dwóch kolumnach po około 300 osób przeszli głównymi ulicami. W niedzielę, 31 stycznia, było strasznie zimno. Na ulicy było około 90 osób. Zanim 13 z nich zatrzymano, tańczyli.

Irina Levina, dziennikarka. Orenburg

Dla Orenburga to nie były największe protesty. Więcej ludzi zebrało się gdy pojawił się temat reformy emerytalnej i gdy Nawalny przyjechał do nas w 2017 r. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że obecnie mamy zimę, poza tym latem zamknięty został sztab Nawalnego w mieście. Niemniej jednak po raz pierwszy tak wielu ludzi wyszło na wcześniej niezatwierdzony protest. Wg moich obserwacji na ulicach było około 500 osób, ale trudno to jednoznacznie stwierdzić, bo centrum było zabite funkcjonariuszami policji, w tym po cywilnemu. Tworzyli oni określony tłum. 23 stycznia to był ciężki dzień. OMON używał wobec protestujących pałki i sprzęt wywołujący elektro-wstrząsy. Nasze miasto znalazło się w spisie miejsc, w których były najbardziej brutalne zatrzymania. Trzeba wiedzieć, że Orenburg jest miastem spokojnym. U nas nikt nie odnosił się negatywnie w stosunku do policji, nigdy nie doszło do starć, nie było zatrzymań podczas demonstracji. Nikt nie może przypomnieć sobie podobnych sytuacji jak w styczniu, że OMON staje przeciwko ludziom i za nic ich bije. Nie było żadnych prowokacji ze strony społeczeństwa, dlatego wszyscy byli w szoku. Tydzień później można było zauważyć, że policja wyciągnęła wnioski z tej sytuacji. OMON nie był dopuszczony do protestujących i brutalne zdarzenia nie miały już miejsca.

Ivan *tożsamość znana redakcji, pedagog. Niżny Nowogród

23 stycznia OMON zatrzymał niewielu ludzi, ale na relacji widać, że ktoś z tłumu sam rzuca się na funkcjonariuszy – nie wiem czy pijany, czy prowokator. Tego dnia zebrało się około 5000 – 6000 ludzi. W porównaniu z dotychczasowymi protestami, to był jeden z najliczniejszych, jeśli nie najliczniejszy. Z drugiej strony to kropla w morzu. Niżny Nowogród to przecież 1 248 000 mieszkańców. Na drugą akcję, 31 stycznia, przyszło już znacznie mniej, około 1000. Tego dnia OMON było kilka zatrzymań, najbardziej aktywnych pikietujących przetrzymywano dwa dnia. Ogólnie nie było dużej agresji, ale momentami służby wyrywały ludzi z tłumu i wsadzały do furgonetki.  Mam swoją teorię na to wszystko.  Ktoś realnie,  usilnie pracuje nad tym, aby funkcjonariusze i obywatele działali przeciwko sobie. Te dwie grupy realnie siebie nienawidzą. Agresja jest po obydwu stronach. Policja nie przejdzie na stronę protestujących, bo oni nie znoszą policji i na odwrót. W efekcie mamy do czynienia z wieloma prowokacjami, które realnie zamówił Kreml. Dla mnie to wszystko to jest gra polityczna, by społeczeństwo nie patrzyło przychylnie na struktury siłowe.

O tym jak Nawalny rozpracował tych, którzy chcieli go otruć:

Agnieszka Kaniewska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *