Donbas. Zapomniana wojna na Ukrainie

Donbas wojna na Ukrainie
na zdj. pola niedaleko Mariupola / fot. Piotr Kaszuwara

Sasza, Nikita i Natasza to tylko troje spośród setek dzieci, które zginęły podczas toczącej się od siedmiu lat wojny w Donbasie, na wschodzie Ukrainy. Dziś gdy tak wielu uciekinierów z Doniecka, Mariupola, czy Ługańska mieszka w Polsce, między innymi we Wrocławiu, temat wojny u naszego sąsiada wydaje się być niemożliwy do przeoczenia. A jednak już niewiele o tym konflikcie się mówi, rzadko się o nim pamięta. Najnowsze dane ONZ na temat liczby ofiar pochodzą sprzed kilku lat. Według nich oraz statystyk podawanych przez obie strony wojny, w Donbasie zginęło około sto pięćdziesięcioro dzieci. Więcej ofiar, w tym ujęciu konfliktu, jest po stronie samozwańczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.

Do Doniecka dotarłem, jadąc najpierw umówionym przez internet samochodem, później marszrutką z Żytomierza do Kijowa i w końcu przesiadając się na niewielki autobus. Nie spodziewałem się, że przekroczenie wyznaczonej przez linię walk granicy, będzie tak łatwe. Gdyby nie długa kontrola, przeprowadzana przez żołnierzy obu stron i rzęsisty deszcz, pewnie bym przespał cały szlak od stolicy Ukrainy do stolicy DRL.

POSŁUCHAJ CAŁEGO REPORTAŻU Z DONBASU:

Wysiadłem przy tzw. „Centrze”. Zbliżało się święto 9 maja i wszędzie na ulicach można było spotkać kramy z pamiątkami przedstawiającymi Władimira Putina, rosyjskie flagi, proporczyki DRL, specjalne złoto-czarne wstążki i inne okazjonalne bibeloty. Po drodze rozładował mi się telefon, więc musiałem całkowicie zaufać ludziom napotkanym na ulicy. Było ich dużo, zwłaszcza w przejściu podziemnym prowadzącym przed wojną do tuneli metra i na przystankach.

Widać było, że wiele osób ma wolne, więc wybrało się na zakupy. Otwarte były centra handlowe z drogimi dżinsami i butami, na targach nie było zbyt wielkiego wyboru – ale ludzie handlują. Nie było też problemu, żeby przegryźć coś w ulicznych budkach albo kupić kartę do telefonu, czy papierosy i wódkę. W supermarketach towary były niemal identyczne i nie mieli na co liczyć wybredni, którym nie smakuje półczerstwy chleb czy tania mortadela.

Ostatecznie kilka życzliwych osób skomunikowało się ze mną, mówiącym łamanym polsko-rosyjsko-ukraińsko-angielskim. Wytłumaczyli, że muszę iść wzdłuż ulicy Artema i później skręcić w Bohdana Chmielnickiego, dotrzeć na Kryty Rynok i stamtąd już prosta droga do 50-lecia ZSRR – gdzie był mój hotel. Co ciekawe, żołnierze strzsgący miasta, nie orientowali się w nazwach ulic. Jakby nie było stamtąd.

Kilka miesięcy później, tuż obok mojego ówczesnego miejsca zamieszkania, przeprowadzono pierwszy, nieudany zamach na słynnego Motorollę, którego jedno z niewielu zdjęć udało mi się wykonać w Doniecku.

Jego późniejsza śmierć w kolejnym zamachu była jednym z symboli tej wojny. Obok masakry w Iłłowajsku, walk o Szyrokino, czy o lotnisko w Doniecku. W większoscj tych walk rosyjski najemnik Motorolla się zapisał. Dla jednych złotymi, dla drugich czarnymi zgłoskami. Dziś tych momentów, o których ludzie pamiętają jest już tak wiele, że co chwilę przypominają się kolejne.

Anioły Donbasu

Za pierwszym razem spędziłem w Doniecku blisko tydzień. Poznałem wiele osób i usłyszałem jeszcze więcej historii. Każda z nich była inna i sprawiła, że wróciłem tam kilka miesięcy później.

Podczas rozpoczęcia roku szkolnego w jednej ze szkół w pobliżu linii frontu, miałem okazję rozmawiać z kilkoma rodzinami dzieci, które na tej wojnie zginęły. 

Ich historie, opowieści nauczycieli, dyrekcji szkoły i chłopca, który miał wtedy więcej szczęścia niż dwójka jego kolegów, chciałbym Państwu przedstawić w reportażu składającym się z relacji z trzech wyjazdów do Donbasu.

Na miejscu można usłyszeć wiele na temat różnorakich podziałów w kraju. Zwłaszcza w pobliżu linii frontu. Tam jedni nazywają drugich orkami, zombi, barbarzyńcami, faszystami, Rosjanami, czy bandytami, choć wszyscy są Ukraińcami.

Dlatego po wyjeździe na jedną stronę barykady, postanowiłem wybrać się na drugą. Odwiedziłem niedaleko Mariupola żołnierzy wzbudzających w Donbasie szczególny postrach – regiment Azow.

Kim są żołnierze Azowa?

Spider i Spolokh walczą na wschodzie Ukrainy niemal od początku konfliktu. Ten drugi przed wojną siedział w więzieniu, skazany za przygotowywanie zamachu terrorystycznego. Poprzednia władza, prezydenta Wiktora Janukowycza zarzuciła mu, że w jednej z podkijowskich miejscowości planował wysadzić w powietrze pomnik Lenina.

Spolokh był wtedy miejskim radnym i szefem kijowskich struktur organizacji o nazwie Patriota Ukrainy. Założył ją Andrij Biłecki, którego nazwisko na Ukrainie kojarzy się z ultraprawicowymi radykałami. Podobno w przeszłości miał pseudonim „Biały Szef”.

Dziś Azow to jeden z kilku obok Prawego Sektora, czy batalionu Ajdar, ochotniczych pułków, które broniły wschodu kraju przed separatystami. Finansowali ich głównie oligarchowie, którzy mieli intratne firmy na tym obszarze i nie chcieli stracić dochodów. Podobnie pieniądze inwestowali biznesmeni z Doniecka i okolic. Później większość z żołnierzy-ochotników została wcielona do powstającej z ruiny Gwardii Narodowej. Z byłych kibiców, ochotników i żołnierzy mozolnie budowano armię, która do dziś walczy o Ukrainę niepodzieloną.

Po podpisaniu tzw. Porozumień Mińskich, Azow został odsunięty od frontu, ponieważ ukraiński rząd uznał go za zbyt agresywny. Dziś niektórzy żołnierze, którzy na wschód pojechali, by bronić kraju, samotnie i nocami wybierają się w pobliże frontu, z plecakami wyładowanymi po brzegi amunicją.

– Jesteś dziennikarzem z Polski? Wiesz kiedy skończy się ta wojna? – pytało mnie wiele osób, głównie cywili. – Kiedyś na pewno się skończy – starałem się odpowiadać w zakłopotaniu. Poświęćcie proszę 24 minuty, by posłuchać ich historii.

POSŁUCHAJ CAŁEGO REPORTAŻU Z DONBASU:

Nagrania i reżyseria: Piotr Kaszuwara
Montaż i udźwiękowienie: Joanna Bednarczyk
Osoby: Rodziny ofiar, wojny w Donbasie Hans-Gert Pottering – wieloletni, niemiecki europoseł, Andrij Deszczyca – ambasador Ukrainy w Polsce, Spider, Spolokh, Patrick John Lancaster – amerykański dziennikarz mieszkający w Doniecku, przedstawiciele władz Donieckiej Republiki Ludowej, dyrektorka szkoły Ludmiła Dmitruk-Nikifronowna, nauczycielka jednej ze szkół, chłopiec ocalały z ostrzału, żołnierze regimentu Azow, nieżyjący już Aleksander Maślak, jeden z ideologów Azowa oraz partii Korpus Narodowy, Barrack Obama, były prezydent USA.
Tłumaczenie: Tomasz Sikora, Krzysztof Majewski, Adam Barański, Michał Hamburger, Iwona Rudnik, Maja Majewska, Dorota Kuźnik, Elżbieta Osowicz, Piotr Osowicz, Bartosz Tomczak, Gregor Niegowski i Przemek Gałecki.

Reportaż w skróconej formie był publikowany na antenie Radia Wrocław.

Czytaj także:

Piotr Kaszuwara

Dziennikarz. Od wielu lat współpracownik wielu polskich redakcji. Między innymi Polskiego Radia we Wrocławiu, Programu 1, 2 oraz 3 Polskiego Radia, Money.pl, Polsat News i Onet.pl,.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *